• EGZAMIN ÓSMOKLASISTY 2023

          • ​​​​​​

            ​​​Dość liczna, bo dwudziestodziewięcio-osobowa grupa naszych ósmoklasistów zakończyła właśnie trzydniowe zmagania z zadaniami egzaminu ósmoklasisty. We wtorek mierzyli się z arkuszem zadań z języka polskiego, w którym pojawiła się Balladyna z dramatu Juliusza Słowackiego. W środę zdający mogli osłodzić sobie życie zmagając się z zadaniem matematycznym zawierającym przepis na gofry. Dziś, w ostatnim dniu egzaminu trzeba było wykazać się znajomością języka obcego - wszyscy nasi uczniowie wybrali język angielski.

            Co pojawiło się na egzaminie z angielskiego? Trzeba było napisać e-mail i opisać spotkanie z dawno niewidzianym kolegą, który powrócił do Polski po latach. Pojawiły się także zadania dotyczące słuchania i poprawności językowej. Ósmoklasiści zdradzili, że w arkuszu była nawet postać Kanyego Westa.
            Niestety na wyniki przyjdzie nam poczekać ponad miesiąc. Oby były jak najlepsze.

          • "KONSUMENT W CHMURZE" - PRAWA KONSUMENTA W PRAKTYCE

          •  

            W poniedziałek 15 maja uczniowie klas 7-8 uczestniczyli w bezpłatnych zajęciach z zakresu edukacji konsumenckiej.

            Zajęcia obejmowały zagadnienia z zakresu praw konsumenta, instytucji stojących na straży praw konsumenta oraz zasady rozsądnego prowadzenia zakupu produktów i usług.

            Omnibus, konsument, niezgodność towaru z umową - a może rękojmia? Prawo UE, prawo krajowe, ustawy i rozporządzenia. No i jeszcze regulaminy. Jak odnaleźć się w gąszczu przepisów i jak zrozumieć o co tu chodzi? Czy to wszystko ma sens? Tak, okazuje się bowiem że da się mówić o rzeczach skomplikowanych prostym językiem. Językiem praktyka. Elementem warsztatów były praktyczne zadania.  Uczestnicy zajęć  dowiedzieli się także co daje konsumentom Dyrektywa Omnibus i jak rozumieć "najniższą cenę z ostatnich 30 dni".

            Podczas zajęć uwaga uczniów została skupiona przede wszystkim na zasadach dokonywania zakupów na odległość.

            „Konsument w chmurze” to projekt Fundacji Akademii Integracji-praca, Edukacja, Sport z warszawy realizowany we współpracy z prawnikami oraz pedagogami, dofinansowany ze środków z budżetu Samorządu Województwa Mazowieckiego.

          • RECYTATORZY NA START

          •  

            Jak co roku nasi szkolni recytatorzy mieli okazję zaprezentować swoje umiejętności w dwóch konkursach: XL Małym Konkursie Recytatorskim i 46. Warszawskiej Syrenki. Najpierw,  1-go marca, odbyły się eliminacje szkolne podczas których wyłoniono naszych reprezentantów w eliminacjach powiatowych. Odbyły się one 22 marca w Gminnej Instytucji Kultury „Dworek na Długiej” w Warce.

            Wzięli w nich udział uczniowie ze szkół z gmin: Chynów, Grabów nad Pilicą, Magnuszew oraz Warka. Komisja konkursowa obradowała w składzie: Adolf Krzemiński (przewodniczący), Marian Popis. W wyniku pracy Komisji przyznano kwalifikacje do następnego etapu i wyróżnienia. W kategorii klas I-IV Małego Konkursu Recytatorskiego awans do następnego etapu zdobyła nasza uczennica Magdalena Frączek z klasy czwartej. W dniu 18 maja wzięła udział w koncercie finałowym w Radomiu. W konkursie Warszawska Syrenka wyróżnienia zdobyli kolejni nasi uczniowie: Maja Skowrońska z klasy szóstej i Karol Kuźniak z klasy siódmej. Całej naszej trójce gratulujemy!

          • WYCIECZKA DO TORUNIA I BYDGOSZCZY

          •  

            W dniach 8 - 9 maja pięćdziesięcioro uczniów z klas czwartej, piątej, siódmej i ósmej wraz ze swoimi wychowawcami wybrało się na dwudniową wycieczkę do Bydgoszczy i Torunia. Wyjazd odbył się w ramach przedsięwzięcia Ministerstwa Edukacji i Nauki "Poznaj Polskę" edycja 2023 i został dofinansowany z jego środków.

            Pierwszego dnia zwiedzaliśmy Bydgoszcz. Pod gmachem bydgoskiej opery spotkaliśmy się z przewodnikiem, który zaproponował nam spacer po Starym Mieście. Ruszyliśmy więc razem przez Plac Teatralny (na którym jak się okazało nie ma teatru) w kierunku Mostu Staromiejskiego, z którego podziwialiśmy piękny widok na Brdę, spichrze i Rybi Rynek, z którego odpływa Bydgoski Tramwaj Wodny. Zainteresowała nas zawieszona na jednej linie nad wodą figura "Przechodzącego przez rzekę". Następnie przeszliśmy bulwarami w pobliże elektrowni wodnej "Kujawska". Kolejnym punktem była wizyta w Katedrze pw. Św. Marcina i Mikołaja. To co z niej zapamiętamy to niezwykła feria barw wewnątrz kościoła i trochę makabryczna historia pośmiertnych peregrynacji Anny Wazówny, której ostateczny grób znajduje się w katedrze. Kontynuowaliśmy spacer udając się na Wyspę Młyńską z ogromnymi budynkami Młynów Rothera i ich pięknym otoczeniem, łąką i plażą z prawdziwym nadmorskim piaskiem przywiezionym z Międzyzdrojów.

            Pożegnaliśmy się z Wyspą Młyńską oglądając stojące na placu zabaw Czerwone Krzesło z filmu "Magiczne drzewo". Przez metalową kładkę nad rzeką Młynówką i wąskie, bardzo strome schody dostaliśmy się na bydgoską starówkę. Co zapamiętaliśmy ze spaceru po niej? Fragmenty murów miejskich, pomnik Kazimierza III Wielkiego, ulicę Długą, Rynek Starego Miasta z zatopionym w nim osiemnastym południkiem, zegar przed apteką pokazujący dwa czasy - środkowoeuropejski i bydgoski oraz oczywiście ogromne porcje lodów z lodziarni "Katarynka". Ostatnim punktem pobytu w Bydgoszczy był rejs Bydgoskim Trawajem Wodnym po Brdzie. Jeszcze tylko spacer nad rzeką do autobusu i ruszamy w kierunku Torunia.

            Jeszcze tego samego dnia w Toruniu odwiedziliśmy Żywe Muzeum Piernika przy ulicy Rabiańskiej, dokładnie 199 kroków od pomnika Kopernika. Przekroczenie bram muzeum gwarantuje dwie podróże w czasie:

            Pierwsze piętro

            w magiczny sposób przeniosło nas do średniowiecza, w którym – pod okiem Mistrza piernikarskiego i uczonego Kupca – poznaliśmy wszelkie rytuały związane z wypiekiem piernika. Własnoręcznie przygotowaliśmy ciasto, by później, przy użyciu drewnianych form, wypiec z niego toruńskie specjały. Tak naprawdę to nie z niego, bo musi leżakować 12 niedziel.

            Drugie piętro

            Muzeum przedstawia manufakturę z początku XX wieku, którą zarządzało rodzeństwo Rabiańskich. Zobaczyliśmy tam m.in. oryginalne niemieckie maszyny służące do wypieku piernika, zabytkowy piec, kolekcję woskowych form, a każdy chętny mógł za drobną dodatkową opłatą ozdobić piernik lukrem, biorąc udział w warsztatach dekorowania prowadzonych przez artystkę malarkę. Zakupiliśmy też różne rodzaje pierników i toruńskie pamiątki.

            Zmęczeni całodziennym zwiedzaniem zjedliśmy kolację i udaliśmy się na miejsce noclegu, raptem 124 kroki od pomnika Kopernika. Drugiego dnia po śniadaniu spotkaliśmy się z naszym toruńskim przewodnikiem na Rynku Nowomiejskim pod dawnym Zborem ewangelickim przy rzeźbie "Toruńskiej przekupki". Tak rozpoczął się nasz spacer po toruńskiej Starówce. Kolejne odwiedzane przez nas miejsca to Kościół Św. Jakuba Apostoła, Kościół Św. Katarzyny, smok z Przedzamcza, samo Przedzamcze, Bulwar Filadelfijski nad Wisłą, Brama Żeglarska, Krzywa Wieża, Dom Kopernika. O każdym z tych miejsc nasz przewodnik opowiadał ciekawe historie i kilka toruńskich legend. Ciekawym miejscem okazał się "Toruński Trójkąt Wychowawczy" jak Torunianie nazywają zbieg ulic Piekary i Fosy Staromiejskiej skąd widać sąsiadujące ze sobą budynki Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika, Kościoła Parafialnego przy ulicy Panny Marii i Aresztu Śledczego. Spacer zakończyliśmy na Toruńskim Starym Rynku gdzie zobaczyliśmy Pomnik Flisaka ze złotymi żabami, oczywiście pomnik Mikołaja Kopernika służący nam za drogowskaz i kroko - odległościomierz, ale najciekawszy był Złoty Osioł i związana z nim legenda.

            Ostatnimi odwiedzanymi w Toruniu miejscami były ruiny Zamku Krzyżackiego, po których oprowadzał nas rudobrody Krzyżak (broda prawdziwa - sprawdziliśmy!). Dowiedzieliśmy się dlaczego zamek nie będzie odbudowywany, poznaliśmy mieszkańców i ich życie na zamku. Na koniec zwiedzaliśmy podziemia gdzie w komnacie strachu pewien niesforny czwartoklasista tak się przestaraszył, że mieszkające tam duchy chyba uciekły bo reszty wycieczki już straszyć nie miał kto. Jescze tylko wizyta w toruńskim Planetarium, ale nie wiadomo czy wszyscy ją zapamietają, bo większość zmęczonych wycieczkowiczów podczas gwiezdnego seansu usnęła. Utrudzeni, ale pełni wrażeń ruszyliśmy w drogę powrotną do Rozniszewa.

          • WIZYTA W OCH - TEATRZE

          •  

            8 maja uczniowie klas szóstej i siódmej obejrzeli spektakl teatralny pt. "Zemsta" przygotowany przez warszawski "Och-Teatr!". Powstały w XIX wieku klasyk Aleksandra Fredry wprowadził młodych widzów w świat nieodbiegający znacząco od realiów współczesnego świata. Uczniowie mogli się przekonać, że mimo upływu lat ludzkie charaktery, problemy i intrygi są nadal podobne.

            Niewątpliwym atutem spektaklu jest brawurowa obsada. W rolę Cześnika Raptusiewicza wcielił się Cezary Żak, a Papkina zagrał Artur Barciś. Wszyscy aktorzy doskonale oddali klimat i komizm utworu. A wiemy przecież, że śmiech to zdrowie, dlatego uczniowie wraz z opiekunami wyszli z teatru w znakomitych humorach.

          • OBCHODY 160. ROCZNICY POWSTANIA STYCZNIOWEGO

          •  

            W niedzielę, 7 maja, odbyły się uroczystości upamiętniające 160. Rocznicę Powstania Styczniowego. Głównym organizatorem obchodów był Wójt Gminy Magnuszew pan Marek Drapała. Uroczystość rozpoczęła się mszą świętą celebrowaną w rozniszewskiej świątyni prze księdza proboszcza Wojciecha Celucha. Główna część obchodów miała miejsce przy Pomniku Powstańców 1863 roku w Anielinie Kępa. W uroczystościach uczestniczyła delegacja naszej Szkoły z panią dyrektor Agnieszką Suska i Pocztem Sztandarowym.

            Dlaczego obchody miały miejsce w maju skoro Powstanie nazywamy Styczniowym? Odpowiedź na pytanie znajdziecie pod zdjęciami z uroczystości w opracowaniu historycznym przygotowanym przez pana Leszka Owczarczyka nauczyciela historii w rozniszewskiej szkole.

            POWSTANIE STYCZNIOWE

            Między Warką a Kozienicami

             

            22 stycznia 1863 roku wybuchło największe polskie powstanie narodowe skierowane przeciwko rosyjskiemu zaborcy. Impulsem do rozpoczęcia walki był manifest Tymczasowego Rządu Narodowego, reprezentującego wszystkie warstwy ówczesnego społeczeństwa oraz ziemie leżące w historycznych granicach dawnej I Rzeczypospolitej. Był to spontaniczny wyraz sprzeciwu wobec carskiego ucisku i intensywnej polityki rusyfikacji.

            Od samego początku walka miała nierówny charakter. Istniała ogromna dysproporcja sił między oddziałami powstańczymi a wojskiem rosyjskim. Nie istniała regularna armia, a jedynie oddziały partyzanckie, w których zaledwie niewielki odsetek walczących był wyszkolony i dobrze uzbrojony. W sumie przez całe powstanie, we wszystkich oddziałach przewinęło się około 200 tysięcy ludzi. Stoczono 1228 bitew i potyczek.

            Wydarzenia 1863 roku nie ominęły rejonu Warki i Kozienic. Wprawdzie oba te obszary rozdzielała w sposób naturalny Pilica i podobnie jak dzisiaj, dzieliły odrębne granice administracyjne, jednak bieg powstańczych wypadków kazał powiązać z sobą te tereny.

            Lasy dawnej Puszczy Kozienickiej i Puszczy Stromeckiej zamknięte były w trójkącie, którego ramiona spoczywały na brzegach Wisły i Pilicy. Na południu, za drogą Radom – Puławy rozciągały się lasy iłżeckie, a od zachodu, za drogą Radom – Białobrzegi, lasy opoczyńskie. Przebiegały przez ten obszar dość dobrze utrzymane trakty pocztowe, ale pozostałe drogi w okresie wiosennych roztopów lub większych opadów deszczu zamieniały się w błotniste, nieprzejezdne pułapki. Z tego względu teren ten był dogodnym miejscem do operacji partyzanckich, za to znacznie  utrudniał przemarsze regularnych wojsk rosyjskich. Szczególnie ciężkie zadanie miały wojska carskie, które prowadziły pościgi za ukrywającymi się wśród lasów partyzantami.

            Obszerny puszczański kompleks leśny, pełen torfowisk i bagien dawał schronienie wielu oddziałom powstańczym, które, walcząc za Pilicą lub Wisłą, znalazły się w niebezpieczeństwie. Tu można było spokojnie przeczekać, odnowić siły, zaplanować kolejne akcje. Dodatkowym atutem tych terenów była wyjątkowa przychylność miejscowej ludności. O ile w innych rejonach kraju chłopi odnosili się do powstania z chłodną obojętnością lub nawet z wrogością, to tutaj wszystkie puszczańskie wsie wspierały partyzantów. Zapewniano im ochronę, dostarczano żywność, opiekowano się rannymi. Wielu miejscowych chłopów wstępowało w szeregi oddziałów powstańczych.

            Najwcześniej na tym terenie pojawił się oddział Władysława Turkettiego. Jego partia powstańcza formowała się  w okolicach Góry Kalwarii a w lasy kozienickie dotarła 21 marca. Już cztery dni później Turketti stoczył pod Świerżami zacięty bój ze znacznymi siłami rosyjskimi. O sukcesie Polaków zadecydowała wówczas mężna postawa dowódcy i brawura kosynierów.

            W puszczy przebywał wielokrotnie naczelnik wojskowy województwa sandomierskiego płk Dionizy Czachowski. Nie stworzył tu jednak stałego obozowiska. Przechodził jedynie przez kozienickie lasy i miejscowości, które znalazły się na szlaku jego marszów. Zatrzymywał się na krótko, najwyżej na jeden dzień w wybranych puszczańskich wioskach. Przyjmował wtedy ochotników, rozsądzał sprawy, wydawał rozkazy.

            Inne oddziały powstańcze, które pojawiały się w tym rejonie, po krótkim odpoczynku lub nawet po zwycięskim epizodzie bitewnym, szybko odchodziły za Wisłę na teren własnych działań. Tak było z oddziałem Jankowskiego, który bił się 20 kwietnia pod Jedlnią i 14 maja pod Rozniszewem, podobnie oddział Ćwieka-Cieszkowskiego oraz Pawła Gąsowskiego. Losy tego ostatniego dowódcy miały bardziej dramatyczny przebieg. Kiedy przebywał w tych stronach jesienią 1863 r., stoczył 2 listopada zwycięską potyczkę pod Magnuszewem. Trzy miesiące później pojawił się tu ponownie, prowadząc oddział tzw. „Dzieci Warszawskich”. Przekroczył Wisłę pod Ryczywołem i w trakcie ucieczki przed rosyjskim pościgiem dotarł do Głowaczowa. Tu, 15 lutego 1864 r., pod wsią Lipa został niespodziewanie zaatakowany przez wroga. Doszło do masakry próbujących ratować się ucieczką powstańców. Zginęło ich wówczas czterdziestu, a dwa razy tyle zostało rannych.

            Zdarzało się również, że dążący do puszczy oddział nie zdołał do niej dotrzeć. Tak było z oddziałem Władysława Grabowskiego. Uciekając spod Nowego Miasta, powstańcy kierowali się w stronę Warki. Liczyli, że znajdą schronienie za Pilicą zanim dopadnie ich pościg. Do starcia doszło wczesnym rankiem 18 maja na skraju lasu powyżej Nowej Wsi pod Gołębiowem. W pierwszej fazie bitwy szarża jazdy rosyjskiej została szczęśliwie odparta przez strzelców i kosynierów. Następnie Grabowski starał się przejąć inicjatywę, posyłając na skrzydło moskiewskiej piechoty swych kosynierów. Kiedy ci wyszli z lasu na otwarte pole, znaleźli się nagle w ogniu kartaczy. Pierwsza salwa załamała atak. Było wiele ofiar. To przesądziło o losach bitwy. Część oddziału z Grabowskim na czele uciekła, przedzierając się przez okrążenie, inni walczyli do końca, zamknąwszy się w zagrodach sąsiedniej wsi Czarna. I tu zginęło wielu partyzantów. Ci, którzy nie zdołali uciec, dostali się do niewoli.

            W istotny sposób zaznaczył swoją obecność w tych rejonach oddział Malinowskiego. Ten były rosyjski wojskowy zjawił się w puszczy dopiero pod koniec zimy 1864 r. Zebrawszy rozproszonych rozbitków partii Michalskiego i Piwnickiego, utworzył ostatni na tym terenie oddział powstańczy. Włożył wiele wysiłku, aby ożywić powstanie. Starał się zmobilizować do walki masy chłopskie. Działania te jednak nie miały już wtedy większych szans na powodzenie. 17 kwietnia jego oddział został osaczony i rozbity pod Jaroszkami. 

            Najważniejszą postacią związaną z wydarzeniami 1863 r. na tym terenie był legendarny pułkownik Władysław Kononowicz. Nie zachowały się wiarygodne źródła o jego przeszłości. Wiadomo, że urodził się w 1820 r. i był zdymisjonowanym oficerem rosyjskim. Dłuższy czas walczył na Kaukazie i w walkach z tamtejszymi góralami zdobył sławę mężnego dowódcy. Tam też poznał strategię walki partyzanckiej. W lasach między Magnuszewem a Warką pojawił się pod koniec marca 1863 r. Miesiąc później, po rozstaniu z Czachowskim, założył stałe obozowisko na niedostępnej Kępie Rozniszewskiej (Obecnie – Anielin Kępa.) Jego bojowe dokonania od chwili objęcia samodzielnego dowództwa aż do tragicznej śmierci na wareckich błoniach, trwale wpisały się w pamięć miejscowej ludności.

            Adiutantem Kononowicza był Władysław Komornicki, syn obywatela ziemskiego z Grabowa. Jako student Szkoły Głównej w Warszawie związał się z ruchem konspiracyjnym stronnictwa czerwonych. Tuż przed wybuchem powstania Komornicki wrócił w rodzinne strony z misją przygotowania bazy operacyjnej dla działań bojowych. Dokonał rozpoznania terenu pod kątem logistyki i możliwości zaopatrzeniowych. Organizował spotkania z miejscową ludnością, na których przedstawiał cele powstania oraz wyjaśniał zasady planowanego uwłaszczenia chłopów. Pełniąc funkcję adiutanta, był niezastąpiony w planowaniu tras przemarszu, w utrzymywaniu kontaktów z miejscowym środowiskiem ziemiańskim, chłopami i cywilnymi władzami powstania.

            Wyjątkową postacią oddziału Kononowicza był ksiądz z zakonu kapucynów, Agrypin Konarski. Od początku powstania pełnił posługę kapelana wojskowego. Najpierw w oddziale M. Langiewicza, potem u T. Cieszkowskiego, D. Czachowskiego i w końcu w oddziale W. Kononowicza. Kronikarze tamtych wydarzeń zwracają uwagę, że był to ksiądz nie tylko mocno zaangażowany w opiekę duchową nad żołnierzami, ale też był przykładem niezwykłej odwagi na polu bitwy. Władze rosyjskie okrutnie ukarały niezłomnego duchownego, skazując go na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano w Warszawie 12 czerwca 1863 r. Łaskawszy los spotkał innego księdza-patriotę, Wincentego Grodzickiego, proboszcza z Warki, który skazany za pełnienie obowiązków powstańczego naczelnika miasta oraz działania zmierzające do podtrzymania powstania, spędził 10 lat na katorżniczych pracach na Syberii.

            Czas zatarł już dawno ślady pozostawione na leśnych drogach przez maszerujące oddziały partyzantów i niewiele drzew pamięta powstańcze obozowiska. Przetrwała jednak legenda, pomniki i krzyże nagrobne rozsiane po obu brzegach Pilicy. Pozostało wspomnienie o małym oddziale partyzantów, których los wpisał na karty wielkiej historii narodowych czynów.